Rozdział osiemnasty: Richard Grayson

"Wszystko, co kiedyś się kończy, w tej samej chwili daje czemuś początek." - Nina Reichter



Razem ze Star zrobiliśmy obchód po całym mieście. Ja na motocyklu, ona z powietrza. Jednak jak zwykle nie natknęliśmy się na nic niepokojącego. Jakby zapadł się pod ziemię. Wróciliśmy do Wieży zrezygnowani kolejną porażką. Zaparkowałem obok Tercedesa i zdjąłem kask z głowy. Kori wylądowała obok mnie i razem ruszyliśmy w kierunku windy. Bez słowa nacisnąłem przycisk i winda się zamknęła. 
- Ciekawe co teraz robią - zagadnęła mnie Koriand'r, mając na myśli Mar'i i Gara. 
- Gar na pewno się wygłupia, jak zawsze - wzruszyłem ramionami posyłając jej uśmiech - Dobrze, że spędzają razem czas póki tu jesteśmy. Teraz... - przyciągnąłem ją do siebie - ...gdy już jesteś... - pocałowałem ją w czubek głowy - ... wreszcie możemy wrócić do domu.
Koriand'r zwinnie wyplątała się z mojego uścisku i odwróciła się twarzą do mnie.
- Chcesz już teraz wracać? - zapytała zdziwionym tonem. 
- A dlaczego nie? - zmarszczyłem brwi - Wprowadziliśmy się do Wieży tylko po to, żeby Mar'i lepiej zniosła całą tę sytuację. I żebym ja mógł swobodnie ścigać Slade'a - rozmowa niebezpiecznie zbaczała na temat Nigthwinga, a chyba nie byłem jeszcze gotowy, by z nią o tym porozmawiać. Nie chciałem jeszcze usłyszeć, jak bardzo ją rozczarowałem - Chciałbym już wrócić z wami do domu. 
- Jeszcze nie teraz, Dick - ucięła - Ja też tego chcę, ale to nie jest teraz najlepszy pomysł. Pomyśl - dodała, gdy już otwierałem usta, by jej przerwać - Jeśli cokolwiek się wydarzy, w Wieży mamy wszystko. Wgląd do kamer, Tercedesa, Tytanolot, a nasi przyjaciele od razu byliby gotowi, by nam pomóc. I mielibyśmy z kim zostawić Mar'i. 
Zamknąłem usta i spuściłem wzrok. Ciężko było to przyznać, ale miała rację. Najrozsądniejszą decyzją byłoby zostanie w Wieży. Póki co. 
- Ale jak go dorwę, to od razu się przeprowadzamy - mruknąłem.
- Oczywiście - odparła z uśmiechem Star. Winda wydała z siebie krótki dźwięk, oznajmiający, że jesteśmy na miejscu. Drzwi otworzyły się i ruszyliśmy korytarzem. Słychać było tylko nasze kroki, odbijające się echem od ścian. Spojrzeliśmy na siebie jednocześnie i uśmiechnęliśmy się. 
W jednej chwili ciszę rozdarł ogromny hałas wybuchu, a w uszach rozległ mi się nieprzyjemny pisk. Ściana obok nas rozpadła się na drobne kawałki, a podłoga pod naszymi nogami rozstąpiła się na dwie części. Odskoczyłem szybko na bok, ale Kori straciła grunt pod nogami i zaczęła spadać w otwierającą się otchłań. Chwyciłem ją szybko za rękę, dosłownie w ostatniej chwili. Widocznie znów miała problem ze swoimi mocami. Musiałem szybko pomóc jej odzyskać kontrolę. 
- Chodź do mnie! - krzyknąłem w jej stronę, bo wciąż miałem zatkane uszy. Wyszczerzyłem zęby w dziwacznym uśmiechu, ale to wystarczyło, by wywołać radość na jej twarzy. Wzleciała w powietrze i wylądowała obok mnie.
- Przyszłam - zaśmiała się, ale po chwili spoważniała - Co to było?
- Nie co, tylko kto - mruknąłem, bo nie musiałem się zastanawiać nad odpowiedzią - Poszukajmy reszty. 
Szliśmy po zagruzowanej Wieży, co jakiś czas trafiając na przeszkody, przez które musieliśmy przelatywać. Wtedy Star łapała mnie za rękę i pomagała mi dostać się na drugą stronę. Podążaliśmy na ślepo, w głowie odtwarzając kolejne zakątki naszego lokum, które teraz w ogóle siebie nie przypominało. Pokój Star, pokój Victora, salon... dopiero pokój Rachel wyglądał na w miarę nieuszkodzony. Minęliśmy opuszczony pokój, wchodząc do ostatniego miejsca, nienaruszonego przez wybuch. Do pokoju Gara. 
Garfield siedział pod ścianą, blady jak... Potrząsnąłem głową odrzucając tę myśl na bok. Dużo istotniejszy był fakt, że z głowy ściekała mu krew, którą starał się tamować dłonią. Drugą ręką obejmował moją córkę, która przestraszona wpatrywała się w postacie stojące na środku pokoju. Rachel stała do nas tyłem, na głowe miała zarzucony kaptur, a z dłoni wydobywała strumień czarnej energii, oddzielający nas od mężczyzny stojącej przed nią. Przed Slade'em. Ruszyłem do przodu i stanąłem obok niej.
- Rachel - zawołałem, wywołując ją z transu. Jej zabielone oczy powróciły do normalnego koloru, gdy na mnie spojrzała. Jednak nie cofnęła tarczy - Sprawdzisz co z Garfieldem? 
Patrzyła chwilę na mnie, jakby ważąc w głowie to, co powiedziałem. Po chwili przeniosła wzrok na Garfielda, po czym kiwnęła głową. Cofnęła barierę i szybko podbiegła do Beast Boya. Slade jakby tylko na to czekał. Zaczął bieg w moją stronę, a ja instynktownie wyciągnąłem przed siebie pięści jak bokser. Nie miałem pasa Nightwinga, swoich gadżetów. Mogłem polegać tylko na własnych umiejętnościach walki wręcz. Szybko jednak zrozumiałem, że to nie do mnie biegł Slade. Tylko do Koriand'r. Zrozumiałem to na chwilę przed tym, jak próbował przemknąć obok mnie. W porę się jednak zreflektowałem i chwyciłem go w locie, przez co stracił równowagę. Upadł jak długi, siłą rzeczy ciągnąc mnie za sobą. 
- Nawet jej nie dotkniesz - warknąłem mu do ucha, gdy próbował mi się wyrwać. Koriand'r stała nad nami z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Po chwili jej oczy zabłyszczały na zielono, a w dłoniach pojawiły się promienie o tym samym kolorze. 
- Dam ci tylko jedną szanse, Slade - warknęła. Dawno nie słyszałem takiego gniewu w jej głosie - Tym razem spalę nie tylko twoją twarz. 
- Dick? - zawołała Rachel, więc spojrzałem w jej stronę. Wzrokiem pokazała mi Mar'i i zobaczyłem w jej twarzy nieme pytanie. "Zabierz ją w bezpieczne miejsce", pomyślałem. Kiwnąłem głową w tej samej chwili, gdy Slade wyrwał mi się z rąk i skoczył w stronę Garfielda, Rachel i Mar'i. Oczy Star rozszerzyły się w zdziwieniu. Podejrzewałem, że bała się, że we mnie trafi, jeśli spróbuje strzelić. Zielone promienie zgasły. 
Slade chwycił Garfielda za głowę i uderzył nim o ścianę. Wzrok Gara zmętniał i chłopak stracił przytomność. Następnie Slade odepchnął Rachel i już po chwili odskoczył na bok, trzymając Mar'i za kołnierzyk. 
- Tylko odwlekłeś to w czasie, Robinie - odezwał się Slade, przykładając lufę broni do policzka Mar'i. To był ten sam pistolet, z którego postrzelił Star. Mar'i zadrżała pod zimnem metalu. Westchnąłem. Rozłożyłem szeroko ramiona, wystawiając mu się. 
- Proszę bardzo - warknąłem - Stoję tu całkowicie bezbronny. Zostaw je w spokoju i po prostu weź sobie to, czego chcesz. 
Parsknął śmiechem zawieszając na mnie swój pogardliwy wzrok. 
- Już za późno, Robin - zacisnął mocniej dłoń, którą trzymał Mar'i - Miałeś swoją szansę wiele lat temu. Nie przyszedłem tu po ciebie. Tylko po zemstę. 
- Zemstę?
- Zrobiłbym z ciebie maszynę do zabijania, gdyby tylko ona nie stała ci na przeszkodzie - wskazał palcem Koriand'r - Szkoda, że nie pozbyłem się jej, gdy pierwszy raz mi się sprzeciwiłeś - odparł spokojnym głosem - A teraz jeszcze macie córkę. 
- Co? To o to chodzi? O twoje chore ambicje posiadania praktykanta?!
- Rozgniewałeś mnie, Robinie. I teraz dam upust temu gniewowi. Zabiorę ci wszystko to, na czym ci zależy - odbezpieczył broń - Zaczynając od niej.
- To niczego nie zmieni! - wrzasnąłem - Nigdy nie zostanę twoim praktykantem.
- Wiem - jestem pewien, że uśmiechnął się pod maską - Ale mam ochotę. 
Ostatnią rzeczą, którą zauważyłem było to, że Star uśmiechała się w jego stronę. A właściwie to w stronę Mar'i, która już nie wyglądała na tak przestraszoną, jak była na początku. Bardziej jakby była... zła? 
I wtedy zdarzyło się kilka rzeczy jednocześnie. 
Z drobnej dłoni Mar'i popłynęła wiązka energii, która minimalnie stopiła plastik, który osłaniał pistolet Slade'a. Tyle wystarczyło, żeby się zdekoncentrował i przestał skupiać się na mnie i na Kori. Koriand'r w międzyczasie wycelowała wiązką w twarz Slade'a, a Rachel użyła mocy, by przenieść Mar'i obok siebie. Slade jednak uniknął promienia i skoczył w bok, ponownie szykując się na atak. Wtedy niespodziewanie do akcji wkroczył Victor, który skoczył na Slade'a ze swoim działem sonicznym. Spojrzałem na niego pytająco, ale nie miał czasu, by mi odpowiedzieć. Star ponownie wycelowała w Wilsona, tym razem trafiając. 
Slade wrzasnął, gdy promień poparzył jego już i tak pokiereszowaną twarz i przyłożył dłonie do obolałego miejsca. Wtedy Rachel zamknęła go w stworzonej przez siebie bańce. Podszedłem do niego i spojrzałem na niego z pogardą. 
- Dlaczego więc jej nie zabiłeś, gdy była nieprzytomna? - zapytałem, licząc wreszcie na odpowiedź. Rachel minimalnie zmniejszyła obszar jego tymczasowego więzienia, przez co ściany zaczęły napierać na jego ciało. 
- Śmierć to zbyt mało - wysapał - Chciałem ci pokazać dużo więcej. Zmusić cię, żebyś patrzył. 
- Masz rację - oparłem - Śmierć to zbyt mało. 

Osobiście dopilnowałem, by Slade wylądował w najbardziej strzeżonym bloku w Alcatraz. Widziałem, że Kori oraz nasi przyjaciele przyjęli to z ulgą. Pewnie sądzili, że zamknę go we własnej piwnicy i będę torturował go, aż straci zmysły. Ja też tak myślałem. Prawda była jednak taka, że zachowując się w ten sposób, jeszcze bardziej bym się do niego upodobnił. A tego nie chciałem. Poza tym pragnąłem nigdy więcej nie oglądać jego twarzy. Liczyłem też na to, że nigdy już nie zobaczę ani Rose, ani Granta, którzy minimalnie, ale jednak byli wizualnie do niego podobni. Jednakże prawdopodobnie jeszcze o nich usłyszę. Być może od Victora lub zobaczę wzmiankę w telewizji. 
Na razie postanowiłem się tym nie przejmować. Wreszcie mogłem zająć się tym, czego omal nie straciłem. Rodziną. 

Komentarze

  1. Woow, Kibo, nie sądziłam, że tak szybko to zakończysz. Serio. Nie wpadłabym na pomysł z praktykantem, także udało ci się mnie zaskoczyć. Przyznaję, że o mało nie wybuchłam śmiechem, kiedy Robin i Slade dyskutowali sobie o jego praktyce i wspominali przeszłość. Jakoś mnie to tak... sama nie wiem, po prostu rozbawiło. xD
    Przywołałaś mi na myśl jedną z moich ulubionych scen, kiedy Robin i Star celują do siebie, ale w końcu ona opuszcza dłoń, bo nie byłaby w stanie go skrzywdzić.
    No i oczywiście, oczywiście jakżeby inaczej, Garfield musiał ucierpieć. Nie byłabyś sobą, gdybyś tego nie uwzględniła, prawda?
    W ogóle, coś mi się wierzyć nie chce, że Slade nie wydostanie się z więzienia, więęęc mejbi jakaś kontynuacja kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TEZ UWIELBIAM TĘ SCENĘ! ❤️ i... pewnie wyjdzie, bo to Slade, ale... 🤷

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty