Epilog

    Od kilku minut przyglądałem się jej twarzy. Opowiadała coś z uśmiechem żywo gestykulując. Oczy błyszczały jej z ekscytacji, ponieważ od tak dawna nie odwiedzała swojej ojczystej planety. Skończyła opowieść i przez chwilę przypatrywała się komuś z uwagą, aż wybuchnęła perlistym śmiechem. Odgarnęła włosy z twarzy i wtedy przeniosła wzrok na mnie. Uśmiechnąłem się w odpowiedzi. Wzięła naszą córkę na ręce i podeszła bliżej.
- Cieszę się, że odwiedziliśmy Tamaran - odparła, chwytając Mar'i tak, by mała mogła mnie mieć w zasięgu wzroku - Galfor martwił się, że dopadła mnie alergia - zachichotała - Za wiele się nie pomylił.
- Nie żałujesz czasami, że przeprowadziłaś się na Ziemię?
Mar'i zaczęła się wiercić, chcąc zejść na dół. Koriand'r podrzuciła nią i Mar'i podleciała do Galfora, który stał nieopodal. Coraz lepiej panowała nad swoimi mocami. 
- Odkąd cię poznałam, wiedziałam, że to Ziemia będzie moim domem - odparła bez skrępowania - Teraz to ty i nasz mały bumgorfek jesteście dla mnie najważniejsi - objęła mnie w pasie - Umówiliśmy się dziś z Rachie i Garfieldem. Pożegnam się tylko ze wszystkimi i możemy wracać. 

Kilka godzin później siedzieliśmy pod naszym drzewem. Garfield i Mar'i dokazywali w wodzie, a Rachel stała niepewnie na brzegu przyglądając się ich zabawie. Oddychałem nerwowo, próbując wreszcie poruszyć niewygodny dla mnie temat. 
- Star? - zagadnąłem, by nie móc się już wycofać. 
- Coś się stało? - zauważyła kłębiące się we mnie emocje. 
- Jeśli chodzi o Nightwinga...
- O co...? - zapytała zdezorientowana - Ach, masz na myśli ten strój, w którym walczyłeś ze Slade'em w naszym domu? Co z nim?
- Chciałem... Przepraszam, że ci nie powiedziałem. I w ogóle, że zrobiłem coś takiego. I że dowiedziałaś się w taki sposób... - spuściłem wzrok. 
- O czym ty mówisz, Dick? - zaśmiała się - Czekaj... ty myślisz, że dowiedziałam się o tym dopiero wtedy, gdy zaatakował nas Slade?
- A nie? - teraz to ja byłem zdezorientowany.
- Dick... znikałeś na całe dnie, uciekałeś, ilekroć ktoś do ciebie dzwonił, zaczynałeś częściej widywać się z Victorem... Domyśliłam się już dawno o co chodzi - odparła, wzruszając ramionami - A później to - dodała, podając mi jakiś przedmiot, który wyjęła z torebki. Przyjrzałem mu się. Był to odłamek mojego batarangu. Spojrzałem na nią mrużąc oczy.
- Skąd...?
- Nie miałam już żadnych wątpliwości, gdy uratowałeś nas przed Grantem - wyjaśniła - Ten kawałek wylądował obok nas tuż po wybuchu. Bez względu na kolorystykę, twoje batarangi poznam wszędzie.
- I mówisz to z takim spokojem? - nie mogłem w to uwierzyć - Okłamywałem cię. Złamałem obietnicę.
Pokręciła przecząco głową.
- Nie mogłam wymagać od ciebie porzucenia tego, co najbardziej kochasz - próbowałem zaprzeczyć, ale nie dała mi dojść do głosu - Nie wiem, jak mogłam ci to zrobić. Przepraszam za to.
- Nie masz za co, Star. To ja zachowałem się jak...
- W głębi serca wiedziałam, że zawsze będziesz superbohaterem. To po prostu część ciebie. 
- Nie, Star. Tym razem definitywnie z tym kończę. Nie chcę cię już więcej stracić. To moja wina, że Slade...
- To nie prawda - zaprzeczyła natychmiast - Nie obwiniaj się o jego atak. I tak by to zrobił. Czy byłbyś Nightwingiem, czy nie. 
- Chcę tym razem skupić się tylko na was - mruknąłem - A nie na ratowaniu świata.
- Nikt nie mówi, że musisz być superbohaterem na pełen etap - odparła. 
- Etap...? - coś mi się nie zgadzało - Masz na myśli "etat"?
- Tak, tak!

Po tym jak Garfield na bezczelnego wrzucił Rae do wody, ta wróciła na koc i już z niego nie wstawała. Kori poszła do wody zamiast niej, brutalnie mszcząc się na Garu w imieniu Rachel. Razem z Mar'i wycelowały mocą w wodę, tworząc falę, która całkowicie powaliła Garfielda. Teraz Rachel i ja patrzyliśmy z uśmiechem jak zielony próbuje się po tym wszystkim podnieść. 
- Widzę, że między wami wszystko stabilnie? - zagadnąłem. Mar'i uderzała z całej siły w tafle wody, rozchlapując ją na boki. 
- Hm... - zamyśliła się - Tak jakby... jesteśmy parą - wydusiła z siebie, nie patrząc mi w oczy.
- Wow, gratulacje - powiedziałem, naprawdę ciesząc się ich szczęściem - To znaczy, że już nie mogę liczyć na was jako na niańki?
- Och, zamknij się - parsknęła śmiechem, trącając mnie w bok. 

Komentarze

  1. Zakończenie bardzo mi się podoba, chociaż tak jak wspomniałam, nie sądziłam, że tak szybko skończysz bloga. No i faktycznie nie ma rozróby, zamiast tego wszystko układa się pomyślnie. W końcu. Star i Robciu odwiedzili razem rodzinkę na Tamaranie, ona zaakceptowała jego zabawę w bohaterów, to wszystko jest super i w ogóle, ale nie tak super extra jak: "- Hm... - zamyśliła się - Tak jakby... jesteśmy parą - wydusiła z siebie, nie patrząc mi w oczy."
    KOCHAM.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak samo jak Rachel, jestem zaskoczona, że tak szybko skończyłaś. Z jednej strony dobrze, bo nie zrobiła się z tego nudna Moda na sukces, ale z drugiej to trochę tak brakuje... rozwinięcia? Był w sumie tylko jeden wątek, Star i czuję niedosyt. Za mało, za krótko, zbyt szybko. Wiem, wiem, ja to tylko umiem narzekać. Mam nadzieję, że pomimo tego szczęśliwego zakończenia, wymyślisz jeszcze jakieś historie tytanów, którzy znowu wpadną w jakieś tarapaty.
    Żeby nie było, że narzekam: gratuluję ukończenia opowiadania. Ja miałam już dwie próby, żadna nie wypaliła. Zobaczymy, czy za trzecim razem mi się uda xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powiem ci, że jestem takim człowiekiem, że tyle rozdziałów w moim przypadku to ogromny sukces xD jeśli zależałoby to ode mnie to pisałabym tylko same dialogi, więęęc xd w każdym razie dzięki, ja też mam taką nadzieję

      Usuń
    2. Hah, rozumiem. Tak czy siak, lepiej taki krótki a skończony, niż pisanie drugiej serii Władcy Pierścieni czy Harry'ego Pottera i wypalenie się po kilku rozdziałach.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty