Rozdział pierwszy: Ryzykant


"Stojący w porcie statek jest bezpieczny, ale statków nie buduje się po to aby stały w portach." ~ Grace Hopper.  


Obudziłem się tuż przed szóstą, więc od razu wyłączyłem alarm. Nie chciałem budzić Koriand'r, ani naszej córki, Mar'i szybciej, niż to konieczne. Zebrałem się szybko, ale bezszelestnie. Jednak mimo to, od razu poczułem na sobie spojrzenie. Obudziłem ją.
- Śpij - szepnąłem, równocześnie odwracając się w jej stronę.
Uśmiechnęła się tylko, wciąż na mnie patrząc tymi przeszywającymi, zielonymi oczami. Podszedłem bliżej, nachyliłem się, by pocałować ją w czoło - Gdy się obudzisz, będę z powrotem.
- Przemęczasz się - odpowiedziała zaspanym głosem, próbując udawać rozgniewaną, ale znałem ją na tyle długo, by poznać, że znów chce się uśmiechnąć.
- Wcale nie - rzekłem tylko. Chwyciłem sportową torbę i zarzucając ją sobie na ramię - wyszedłem.

- Nie masz wyrzutów sumienia? - Victor Stone przerwał kilkunastominutową ciszę, zakłócaną jedynie naszym wspólnym dyszeniem.
- O co ci znowu chodzi? - zapytałem zdenerwowany, bo znów zaczął niewygodny dla mnie temat.
- O Kori - odpowiedział, chociaż wiedział, że to było pytanie retoryczne - Nie żal ci ją tak okłamywać?

- Nie zrozumiałaby - natychmiast się wytłumaczyłem, już nie wiem, który raz. Ten temat co jakiś czas powracał - I tak ma pretensje, że prawie codziennie chodzę "na siłownię" - to właśnie była moja wymówka, by spotykać się z Victorem.
- To i tak w końcu wyjdzie na jaw. A co, jak kiedyś postanowi przyjść mnie odwiedzić i znajdzie tu ciebie? - Victor usiadł, zmęczony.
- O tej godzinie śpi - mruknąłem - Właśnie dlatego przychodzę tu z samego rana. By nie wpadło jej do głowy odwiedzanie ciebie.
- Rób, jak chcesz, ale ja myślę, że Kori nie miałaby nic przeciwko, że chcesz trochę potrenować ze starym kumplem.
Sięgnął po butelkę wody i wypił prawie pół litra na raz.
- Vic, chyba lepiej znam swoją własną żonę - chwyciłem ręcznik i otarłem nim pot z czoła - Obiecałem jej, że skończę z byciem superbohaterem, gdy tylko dowiedzieliśmy się o ciąży.
- A mimo to tu jesteś - burknął, ale po chwili parsknął śmiechem - Ona dobrze wie, że cię nie powstrzyma - podał mi wodę, którą chętnie od niego przyjąłem. Upiłem łyk.
- Na razie musi zostać tak, jak jest.
Gdy Kori przekazała mi tę nowinę, naprawdę się ucieszyłem. Biorąc ją za żonę, pragnąłem stworzyć z nią pełną rodzinę. Jednak, gdy mi to mówiła, wcale nie wyglądała na szczęśliwą. Długo nie potrafiłem wyciągnąć z niej, co jest nie tak. Aż wreszcie połączyłem kropki. Zawsze markotniała, gdy wyciągałem strój Robina. To tak naprawdę ją martwiło. Nie samo to, że spodziewaliśmy się dziecka. Bała się o nasze bezpieczeństwo.
"Koriand'r, jeśli to sprawi, że będziesz szczęśliwa... nie. Jeśli będziesz się czuła bezpiecznie, gdy przestanę być Robinem, to w tej chwili wyrzucam kostium", powiedziałem jej tego dnia. Próbowała mnie powstrzymać, bo wiedziała, że superbohaterka to było całe moje życie. Ale teraz to ona nim była. Ona i ta maleńka istota pod jej sercem.
Ostatecznie doszliśmy do porozumienia, a strój Cudownego Chłopca na stałe zamieszkał w piwnicy.
Bycie ojcem całkowicie mnie pochłonęło. Nawet, gdy jeszcze nie do końca nim byłem. Remontowałem pokój, jeździłem z Kori po lekarzach i sklepach, czytałem książki o dzieciach. A gdy tylko Mar'i przyszła na świat i po raz pierwszy ją zobaczyłem... Ta jedna chwila warta była porzucenia tych wszystkich lat, które spędziłem najpierw pod skrzydłem Batmana, a potem na ulicach Jump City.
Ta para dużych, błyszczących oczu, tak podobnych do oczu jej matki, miłość płynąca z tego spojrzenia, wynagrodziły mi to wszystko.
Mar'i miała dwa lata, a ja wciąż dotrzymywałem obietnicy. Często rozmawiałem z Victorem, który jako jedyny były członek Młodych Tytanów wciąż bronił miasta. Jednakże nie czułem zazdrości, gdy opisywał mi swoje bohaterskie czyny. Aż do momentu, gdy będąc z nim w centrum, staliśmy się świadkami napadu na bank.
Alarm wył jak szalony, gdy z jego gmachu spokojnym krokiem wyszła dwójka młodych ludzi, dziewczyna i chłopak. Gdy złapali kontakt wzrokowy ze Stone'm, zaczęli uciekać, a on zaczął pościg. Dystans był jednak za duży, by mógł ich dogonić. I wtedy wykrzyknął za nimi jedno słowo, które do dziś pozostawiło w mojej głowie echo.
"Wilson!"
Od razu wiedziałem co to może znaczyć, więc wypytałem go o szczegóły.
- To dzieciaki Slade'a. Tak, Slade'a Wilsona. Rose i Grant. Ciągle dokonują takich drobnych kradzieży, znikają, by znów wrócić.
- A Slade? Widziałeś go? - zapytałem od razu, gdyż ja widziałem Wilsona po raz ostatni, gdy pomógł nam z Trygonem, czyli szmat czasu temu. Okazało się, że Victor też nie widział go od tamtego czasu.
- Ale mam przeczucie, że to nie przypadek - powiedział mi wtedy - To może oznaczać, że wrócił.
Kiedy byłem liderem Młodych Tytanów, Slade był moim wrogiem numer jeden. Prawdopodobnie z wzajemnością, zwłaszcza odkąd przestałem być jego praktykantem. Wtedy nie odpuściłbym takiej sprawy, ale teraz...
Okazało się jednak, że moja nienawiść do niego jest silniejsza od mojej wolnej woli. Od tamtej pory razem z Victorem prowadziliśmy swego rodzaju śledztwo, żeby ustalić cel działania dzieci Wilsona. Ja wróciłem do mojego starego zwyczaju przeglądania kamer monitoringu w każdej wolnej chwili. Aż któregoś dnia spytałem Victora, czy mógłbym zrobić coś więcej.
- To znaczy?
Wyjaśniłem Stone'owi swój pomysł, na który po czasie przystał i od tamtej pory Jump City miało dwóch bohaterów - Cyborga i Nightwinga.
Po półtorej godzinnym treningu oraz wymianie informacji z bieżących wydarzeń, wróciłem do domu.
Gdy tylko przekroczyłem próg, powitał mnie zapach smażonego bekonu i odgłosy rozmów. Wszedłem do kuchni.
Koriand'r stała z drewnianą szpatułką w dłoni i w kwiecistym fartuszku, który jej kiedyś kupiłem, a mała Mar'i siedziała przy stole i jadła jakąś paćkę. Owsiankę, albo inną kaszkę, które ostatnio lubiła jeść naprzemiennie na śniadanie.
- Okłamałeś mnie - Kori założyła ręce na piersiach i przybrała poważny wyraz twarzy. Czyżby domyśliła się...? - "Gdy się obudzisz, będę z powrotem" - zacytowała mnie, a ja odetchnąłem z ulgą. Wziąłem ją w ramiona.
- Nie przypuszczałem, że tak wcześnie zerwiecie się z łóżek.
Nagle odsunęła się ode mnie i teatralnie zatkała nos palcami.
- Żadnego śniadania, dopóki nie weźmiesz prysznica - pogroziła mi palcem.
Przesunąłem ją bez żadnego wysiłku i już po sekundzie stałem przy kuchence, ściągając mięso z patelni. Rzuciłem jej łobuzerski uśmiech przez ramię.
- Ciebie nie da się powstrzymać - parsknęła śmiechem.
- Gadasz jak Victor - palnąłem bez namysłu.
- Victor...?
Widząc jej minę, uświadomiłem sobie, jak wielką głupotę palnąłem. 

Komentarze

  1. Mam tylko jedno pytanie... Gdzie, do cholery, jest Garfield? Gdzie Rae?
    Co z obiecanym BBRae?!
    A tak poza tym, rozdział jest boski. Nie pamiętam już co tam dokładnie bełkotałaś w nocy, ale wydaje mi się, że nie wspominałaś, że aż tak się udał.
    Jest cudowny, rozumiesz?
    Żal mi Robcia, nawet jeśli sam sobie zrobił taką krzywdę. Serce mnie zabolało, jak czytałam o chowaniu kostiumu przed Star. I pocieszam się tylko faktem, że nie zostawił tak tego wszystkiego i potajemnie się wymyka.
    Nightwing, uuu, brzmi groźnie, powiedz tylko czy ma tak długie włosy jak pewna kobietka z TTGo, która spotkali w wieży BB i Cy? XD
    Tak poważnie, jestem z Ciebie dumna, Kibo.
    Nie mogę się doczekać akcji z Sladem, wiem, że dojdzie do jakiegoś starcia.
    (No i oczywiście czekam na starcie BBRae...)
    Także bierz się za pisanko! <3
    Przesyłam wenę i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ty naprawdę jesteś moim kołem napędowym. wiem, że przesadzasz, żeby mnie pocieszać, ale dziękuję ci za to ♥️
      ja ci nic nie obiecywałam, wiesz, że jestem team robstar.
      ale na pewno się pojawią, może po to, żeby czyścić buty mojemu Graysonowi, who knows
      i nie, nie ma długich włosów, pls

      Usuń
    2. Prawie się udławiłam śmiechem. xD
      Nie ma długich włosów? Serio? Myślałam, że zapomniałaś o tym wspomnieć... XDDD
      Garfield i Vic byliby zrozpaczeni.
      Team RobStar to dno, BBRae górą!
      I tak, moja droga, obiecałaś mi ociekające namiętnością scenki z udziałem Rae i mojego Kotlecika.
      A o czyszczeniu butów nic nie wspominałaś...

      Usuń
    3. błagam cię, tylko nie Nightwing z "Ile trwa wieczność" xd
      wymyśliłaś sobie to wszystko

      Usuń
    4. Nic nie wymyślam. Potwierdzone info. xd
      Wgl, zapomniałam wspomnieć wcześniej, ale porównując to co tutaj tworzysz z poprzednim blogiem (o ile oczywiście ufamy mojej pamięci, bo wpisy wspaniałomyślnie skasowałaś), mam wrażenie, że nabrałaś takiej dojrzałości pisarskiej. Nie wiem jak to określić, ale mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi.
      Wszystko jest takie przemyślane, dojrzałe, perfekcyjne - powaga.

      Usuń
    5. to dobrze, bo minęły 4 lata, postępy są wskazane ;-:

      Usuń
  2. Uuuu. Chcę tę furię! Dawać mi furię Star!
    Cuuudo. Świetny pomysł. Bardzo mnie ciekawi, jakie będzie rozwinięcie wątku Richarda jako bohatera i ojca jednocześnie, bo mi tutaj już rysuje się jakieś porwanie albo szantażyk (ah, ja i moje czarne wizje).
    Z jednym się tylko nie zgadzam. Raven. Weź ty mi obiecaj, że potem będzie jej więcej *robi maślane oczka*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co wy wszyscy z tą Raven -_- to Robcio jest zawsze najważniejszą postacią!

      Usuń
    2. Przepraszam, że się wtrącam, ale najwidoczniej teraz nie masz wyjścia i kolejna notka musi być przesiąknięta BBRae.
      Albo zrób jakiegos oneshota z nimi, pls.
      Poza tym, tak na marginesie, mam masę argumentów potwierdzających tezę, że to właśnie Rae jest najważniejszą bohaterką w serii.

      Usuń
    3. czekam na te argumenty, spamerze

      Usuń
    4. Jaki spamerze, wypraszam sobie! XDD
      W takim razie, żeby nie zanudzać i nie zabierać ci nocy... dowiesz się wszystkiego u mnie.
      Tutaj jest wszystko naciągane w stronę Robina. xd

      Usuń
    5. trzymam za słowo

      Usuń
    6. Robin też spoko, ale Raven wymiata i wszyscy na raz mogą ją co najwyżej nosić na tronie. Jeśli chcesz, to może napisać całą rozprawkę na temat jej wyższości, jestem w tym dobra. Zresztą, u mnie też możesz dowiedzieć się, jakie to argumenty xD

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty