Rozdział drugi: Przyjaciel


"Dom jest tam, gdzie twoje serce." - Chloe Neill


Tym razem nie wyszedłem rano "na siłownię", tylko spędziłem poranek z dziewczynami. Dopiero później powiedziałem Kori, że pójdę odwiedzić Victora, bo już dawno u niego nie byłem. Wyszło to też trochę wczoraj, gdy prawie ujawniłem, że nie byłem na hali, tylko w Wieży.

- (..)
- Gadasz jak Victor
- Victor...?
Zamurowało mnie tylko na sekundę.
- No tak, on zawsze powtarzał, że jestem nie do powstrzymania. W sumie dawno już go nie widziałem.
- Faktycznie - przyznała mi rację, nakładając na talerz jajka - W ogóle dawno nie widziałeś się już z żadnym Tytanem.
- Ty też ostatnio spędzasz czas tylko z Mar'i - dziewczynka poderwała głowę na dźwięk swojego imienia. Po chwili chyba jednak uznała, że nie mówimy o niczym godnym jej uwagi i znów skupiała się, by trafić łyżeczką do ust.
- A nieprawda - posłała mi perlisty uśmiech - Ostatnio odwiedził nas wujek Garfield, prawda Mar'i?
- T-aaaaak! - machnęła łyżeczką podekscytowana, obryzgując przy okazji cały stół białą breją.
- Garfield tu był? - zdziwiłem się - Kiedy?
- Kiedy byłeś w pracy. Wpadł zobaczyć się z małą.
- Nie jestem mała - wtrąciła Mar'i
- Oczywiście, że nie jesteś kochanie - potwierdziła Kori - posiedział chwilę i poszedł.
- W każdym razie, przemyślę to. Może za jakiś czas zaprosimy ich wszystkich do siebie.
- Taaaak! - wykrzyknęła Mar'i.
I tak następnego dnia znalazłem się w Wieży całkowicie legalnie. Po przejrzeniu monitoringów, planowałem udać się do dawnego pomieszczenia na dowody, ale gdy wyszedłem na korytarz, zauważyłem kogoś przy windzie. W jednej chwili sięgnąłem po batarang, niebiesko-czarny, pasujący do mojego kostiumu Nightwinga, gdy nieznajomy wykrzyknął:

- Czekaj, koleś!
Nawet, gdybym nie poznał jego głupkowatego głosu, to samo użycie słowa: "koleś", od razu podpowiedziało mi, z kim mam do czynienia. Opuściłem broń.
- Cy! Jakiś wariat włamał ci się do Wieży! - wrzasnął Garfield Logan, za co miałem ochotę trzepnąć go w ten pusty łeb.
Wtedy do pomieszczenia wbiegł Victor, w jednym ręku trzymając swoją drugą rękę, w której z kolei trzymał nóż do masła.
Mimo, że miałem na sobie maskę, moja mina mówiła wszystko. Cyborg zdzielił Garfielda tępą stroną noża po głowie.
- To tylko Nightwing, wyluzuj.
Miałem wrażenie, że celowo nie użył mojego prawdziwego imienia, żeby pozostawić Logana w jeszcze większym niepokoju. Zdjąłem więc maskę.
- O matko, stary! - Gar natychmiastowo pojawił się u mojego boku i zaczął oglądać mój strój - Kori w ogóle nie wspominała, że się tak odpicowałeś!
- Nawet nie waż się jej o tym wspominać - warknąłem - Ona nic nie wie.
- Co?
- No właśnie, byłeś ostatnio u nas, prawda? - zapytałem, chociaż i tak znałem odpowiedź. Chyba po prostu chciałem odwrócić jego uwagę.
- Ach, tak. - potwierdził, trochę zamyślony.
- Mogłeś mówić, poszedłbym z tobą. Ze sto lat nie widziałem tej małej Graysonki - wtrącił się Victor, mocując sobie ramię w metalowych stawach.
- Eee... tak, ale to była dość pilna sprawa - Gar podrapał się po głowie. Wyglądał na zmieszanego.
- O co chodzi, Garfield? - zapytałem, chcąc to z niego wyciągnąć.
- Właściwie dlatego tu przyszedłem. Tak doradziła mi Kori.
- O co ją zapytałeś? - byłem coraz bardziej zniecierpliwiony. Co on miał za jakieś tajemnice z moją żoną?
- Straciłem pracę. Trzy miesiące temu. Wczoraj wywalili mnie z mieszkania. - przyznał, a ja dopiero teraz zauważyłem, że faktycznie nie wyglądał najlepiej. Podkrążone oczy, zmierzwione włosy, wygnieciona koszula. Musiał spać w jakimś byle jakim miejscu. Albo wcale.
- Przygotuję twój pokój - powiedział tylko Victor i poszedł w tamtym kierunku. Odprowadziłem go wzrokiem.
- To nie pierwszy raz - przyznał mi się Garfield. Chyba zauważył wiele pytań w moich oczach.
- Nie?
- Nocowałem u Victora już ze trzy razy. Dobrze, że mój pokój cały czas tu jest - zaśmiał się, ale i tak widziałem, że jest zmartwiony.
- Co jest grane, Garfield? - zapytałem poważnie martwiąc się jego sytuacją.
Milczał chwilę, zastanawiając się chyba nad doborem słów.
- Dyskryminacja rasowa, wciąż trwa, Dick - parsknął śmiechem, na moje wytrzeszczone oczy. Pierwszy raz słyszałem z jego ust pięciosylabowe słowo - Wiesz jak ciężko zielonoskóremu kolesiowi znaleźć pracę w Ameryce? - wzruszył ramionami - Tę pracę miałem najdłużej. Szef nie był uprzedzonym dupkiem. Ale znalazła się klientka rasistka, która zaczęła wypisywać skargi na mnie. Publicznie zwyzywała mnie do dziwolągów. Aż w końcu szef był zmuszony mnie zwolnić, zanim ta wariatka nie obsmarowałaby nas w internecie.
- To jest chore - wykrztusiłem tylko.
Znów wzruszył ramionami.
- Tak wygląda moje życie, odkąd nie jestem Tytanem. - wyszczerzył się - Nie chciałem znów włazić Victorowi na głowę, albo pożyczać od Rae pieniędzy. Dlatego poprosiłem Kori o poradę.
- A ona...
- Powiedziała, że najlepiej będzie jak pójdę do Victora. On ma całą Wieżę do dyzpozycji, a wy... pewnie bała się twojej reakcji. No nic, idę poszukać jakichś ofert w internecie. - odszedł parę kroków, ale zatrzymał się, gdy zawył alarm. Założyłem maskę, gotów ruszyć. Garfield zerknął na mnie zza ramienia. - Nie powiem nic Koriand'r. Jeśli ty nie powiesz nic Rachel.


Komentarze

  1. Jak idealnie się zgrałyśmy!
    Uwielbiam, kiedy Robin kombinuje! Strasznie mnie to bawi. Może i z jego perspektywy koniec z treningami i zabawą w bohaterów wiąże się z swego rodzaju końcem świata, ale dla mnie jest to przekomiczne, więc czekam na kolejne wtopy i kolejne pomysły Robcia.
    Oujeah! Garfield! Mój Kotlecik! Nareszcie coś o nim!
    Boże, Kibo, umieram. xD
    Może i nie lubię, kiedy z Garfielda robi się takiego gamonia, ale śmiech dosłownie ciśnie mi się na usta, ledwo wytrzymuję. XDD
    ...
    Umiesz grać mi na emocjach.
    Ja już nawet nie wiem co mam powiedzieć. Mam tylko nadzieję, że wszystko się mu jakoś ułoży. I, że te dwa gnojki mu pomogą.
    I co to ma być za wielka tajemnica przed Rae? Że niby chce więcej hajsu wyłudzić?
    Dawaj mi tu next! I to jeszcze dzisiaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale ja z niego nie robię gamonia , on po prostu... jest ¯\_(ツ)_/¯

      Usuń
  2. No powiem ci, że zaintrygowałaś mnie tym niemówieniem nic Rachel. Czyżby Gar nie chciał, żeby się o niego martwiła? Albo może sama mu załatwiła tę pracę...? Kurcze, mam ochotę, żeby w jakiś głupi sposób wyszło to na jaw i Rav się tak uniosła... ah... marzenia xD
    Przesyłam dużo weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję zwłaszcza za tę wenę :D póki co działa. a jeśli chodzi o resztę... przesyłam cierpliwość

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty